środa, 7 października 2015

"Karty w grze" - Rozdział 8



Elaj

   - Sprawa wygląda następująco - powiedział Pan Month opierając się biodrem o biurko. –Ktoś nas zaatakował. Spojrzałem na Ethana, który nagle zastygł w bezruchu.
- Kiedy dokładnie? – zapytał mój przyjaciel z nutką zdenerwowania w głosie.
- Nie cały kwadrans temu. Uprzedzając twoje pozostałe pytania: Nie mamy pojęcia, kto to
zrobił ale wiemy jedno. Chciał śmierci naszego klienta, nie naszej. Kilka minut przed atakiem
z butki telefonicznej na rogu ulicy ktoś zadzwonił po karetkę i policję. Chwile później z tamtego dachu - wskazał na wieżowiec większej korporacji za oknem. - Ktoś strzelał. Snajper.
   Pan Month chwycił się nagle za tył głowy i syknął z bólu. Ethan wstał i znalazł się koło
swojego taty tak szybko, że nawet nie zdążyłem mrugnąć.
- Powinien cię jeszcze przebadać lekarz - zasugerował Ethan pomagając rannemu usiąść.
- Nie trzeba - odparł Pan Month biorąc płytki oddech i siadając wreszcie przy biurku. – Mieliśmy jednak szczęście. Za nim klient został zamordowany zdążył nam po krótce opowiedzieć z czym przyszedł do naszej agencji.
- Jaką miał sprawę? - zapytałem nie mogąc powstrzymać języka. Obaj zerknęli na mnie ze zdziwieniem, jakby dopiero teraz zdali sobie sprawę, że jestem z nimi w tym samym pomieszczeniu.
- Elaj... - zaczął mój przyjaciel.
- Kilka dni temu w jego firmie jeden z pracowników popełnił samobójstwo - wtrącił
się ojciec Ethana. - Jednak on uważał, był po prostu śmiertelnie pewny, że to musiało być morderstwo. Nie wyjaśnił nam jednak dlaczego. Po prostu wiem - tak mówił.
- Gdzie teraz znajduje się ciało tego pracownika? W kostnicy? Z- zapytał Ethan chodząc w kółko po pokoju.
- Tak, dlatego uważam, że tam trzeba zacząć śledztwo - powiedział mój szef otwierając nagle szufladę i wyciągając z niej jakiś świstek papieru. - Pojedziesz tam najszybciej jak się da i sprawdzisz o co mogło chodzić.
   Ethan pokiwał głową. Po kilku sekundach ciszy Pan Month zwrócił wzrok na mnie.
- A ty Elaj pojedziesz z nim. -  Ethan wybałuszył oczy i wyglądał jakby dostał w twarz.
- Przecież to jego drugi dzień! Nie może od razu jechać w teren!
- Ja to nazywam chrzestem bojowym. Jeszcze będzie miał czas na papierkową robotę - odparł mój szef. - Im wcześniej zacznie tym więcej się na uczy. Przypominam ci, że Elaj nie jest tu na stałe. W podaniu napisałeś, że potrafisz posługiwać się bronią małego kalibru. Prawda? - zwrócił się do mnie.
- Tak, a także trenowałem pod okiem mojego ojczyma, byłego wojskowego.
    Cały czas widziałem jak Ethan przygryza wargi i próbuje nie wybuchnąć.
-To na początek starczy.
- Tato! – spojrzałem na Ethana, który po prostu musiał mieć ostatnie słowo.
- Porozmawialiśmy. Elaj masz jakieś pytania?
- Tylko jedno. Gdy byliśmy w recepcji wszyscy wyglądali tak spokojnie. Oni nie wiedzą co tu
się stało, prawda? - zapytałem zaciekawiony.
   Pan Month uśmiechnął się, ale przez grymas bólu, który nagle pojawił się na jego twarzy
uśmiech nie wyglądał zbyt przyjaźnie.
- Jesteś spostrzegawczy. To bardzo dobrze. Osoba dzwoniąca po karetkę i policje prosiła by nie robić zamieszania dlatego na to piętro dotarli tylnymi windami.
- Rozumiem.
- Jeśli to wszystko - wyciągnął coś z szuflady. - To najlepiej jak pojedziecie już teraz - rzucił mi klucze i obrócił się na krześle.
- Ethan, idź przygotuj broń i kamizelki kuloodporne – chłopak warknął tylko coś pod nosem i wyszedł trzaskając drzwiami.
- Uważaj na siebie Elaj i nie daj się Ethanowi. Martwi się o wszystkich ale musicie działać jak partnerzy w pracy, a nie jak człowiek i pomocnik. Jesteście sobie równi, tylko ty na razie musisz dopracować swoje umiejętności. Od środy będziesz chodził na strzelnicę i ćwiczył na siłowni. To wszystko. Powodzenia.

***
   Ethan odpalił samochód i dalej zezłoszczony wsiadł do samochodu.
- Pierwsza zasada – włączył kierunkowskaz  i wyjechał z parkingu na zatłoczoną drogę. – Trzymasz się za mną. Nie obchodzi mnie co mój stary ci powiedział ale nawet nie próbuj się wychylać bo przysięgam zamknę cię w najbliższym w schowku!
   W normalnej sytuacji te słowa mogły brzmieć zabawnie, wtedy brzmiały jak groźba, której nie powstydziłby się zamachowiec.
- Nie jestem ciotą. Potrafię się bronić! – zobaczyłem jak na szyi mojego kierowcy pojawia się żyłka.
- Kurwa nie denerwuj mnie! – w jego głosie usłyszałem cichą troskę, którą natychmiast zamaskował krzykiem złości. – Nie dyskutuj ze mną a teraz siedź cicho!
   Jak bardzo mnie korciło, żeby teraz coś powiedzieć to chyba tylko Bóg wie. Jednak czułem, że jeszcze trochę a mojego znajomego poniesie i jeszcze spowoduje wypadek. A tego nie chcieliśmy.
   Przez kolejne minuty jazdy myślałem dlaczego Ethan tak bardzo nie chce bym brał udział w tej akcji, przecież to była tylko wizyta w kostnicy!
- Elaj? – a co tam będę dziewczyną i się nie odezwę.
- Elaj – Bo mogę!
- Elaj! – No dobra.
- Czego? – odgryzłem się. No… typowa kobitka.
- Przepraszam – zdecydowanie nie przepraszał szczerze.
- Co zrobiłeś? – zapytałem bez ogródek a on wypuścił powietrze.
- Zgubiłem drogę – powiedział tak szybko na wydechu, że ledwo wyłapałem słowa.
- Jak dojedziemy tam do wieczora to będzie cud. Dawaj tę karteczkę z adresem!



Elaj <#
Ethan

i tu Elaj XD
 _______________________________________________


Przepraszam, że rozdział pojawia się po tak długiej przerwie ale wymian

Spoiler alert XD

y mają to do siebie, że nie ma się w ogóle czasu. Kolejny (jak tylko odchoruję ten 6 dniowy wyjazd) rozdział będzie abo w tygodniu albo w pon czy kiedyś... zależy jak się wyrobim xD Przepraszam, że nie ma kart! dopiero jak wejdą do kostnicy... to się ekhem pojawią XD ale gorączka ma to do siebie, że ciężko przy niej pisać więc tego... Proszę o komentarze,no bo kurde chora jestem a piszę XD hah

11 komentarzy:

  1. Nie wiem jak to możliwe, ale ten rozdział wydaje mi się taki jakiś wybrakowany... Wyłapałam kilka błędów stylistycznych czy językowych. O interpunkcji nawet nie wspomnę :D Ale nie że sie czepiam, czy coś...

    Ciekawie sie zapowiada, uuuu. Ethan taki profeszional XD Jak słodko martwi sie o Elaja ^^.
    Ale ten rozdział taki jakiś krótki jest... No nie wiem co jeszcze napisać... Może, odpocznij, przeczytaj mój nowy rozdział (kryptoreklama) i skup się nad następnym. Czekam na karty <3 i pozdrawiam~

    OdpowiedzUsuń
  2. rozdział jak zawsze świetny , no ale troszkę za krótki
    pozdrawiam Diuna

    OdpowiedzUsuń
  3. Fajny tekst, bardzo miło się czytało :)

    Zapraszam http://owcewgorach.pl/
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  4. Czytało się to na prawdę świetnie, ze swojej strony zapraszam na www.hota.pl/ w celu dokonania zakupów.

    OdpowiedzUsuń
  5. Komentującym tutaj przydałby się dobry psycholog kraków, ponieważ rozdział jak zwykle świetny więc nie rozumiem tych pretensji :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Także nie bardzo rozumiem, wszystko wykonane perfekcyjnie, miło spędziłam czas przy tym rozdziale...

      Usuń
  6. super rozdział 3 razy to przeczytałam naprawdę meegaa :D

    OdpowiedzUsuń
  7. Świetny rozdział, zostanie mi długo w pamięci.

    OdpowiedzUsuń
  8. Przeczytałam wszystko, będę wracała do tego bloga codziennie.

    OdpowiedzUsuń

Nessa Daere