sobota, 12 września 2015

"Przyzwyczajenia trzeba zmienić!" - Rozdział 6

   Szliśmy z Kiranem ramię w ramię. Co jakiś czas zerkałem na jego twarz, na której malował się zaraźliwy uśmiech i ta dziwna pewność siebie. Nie miałem pojęcia gdzie mógł mnie prowadzić, ale te wszystkie kolorowe uliczki były tak cudowne, że nawet nie chciałem pytać.     
   Delektowałem się tymi przyjemnymi widokami. Niesamowita atmosfera tego ogromnego miasta wywoływała szeroki uśmiech na mojej twarzy. Nic nie poradzę... Uwielbiam je! Te wszystkie świecące szyldy sklepów, latarnie i tłumy ludzi, z których każdy człowiek ma odmienną historię. To wszystko było po prostu inne, niesamowite. 
- Zatrzymaj się i zamknij oczy - usłyszałem za swoimi plecami i bez wahania zrobiłem to o co mnie poproszono. 
- Mam się bać?
- W żadnym wypadku. Chciałem ci pokazać moją ulubioną kawiarenkę. Przypomina trochę tą z filmu "O północy w Paryżu". Taka staroświecka. 
- To dlaczego mam zamknąć oczy? - zapytałem i powoli ruszyłem przed siebie czując dłoń Kirana na ramieniu. 
- Ponieważ jeśli zobaczysz drogę będziesz mógł przychodzić tu codziennie. Ale jeśli jej nie poznasz będziesz mnie prosił bym cię tu przyprowadził. To będzie taka obietnica kolejnego spotkania. 
- Nie rozumiem. Przecież mogę się zapytać każdego o to miejsce. I skąd ta pewność, że będę chciał tu przyjść jeszcze raz?
- Jest dobrze ukryte i zna je nie wiele osób. Przeczucie. 
   Usłyszałem dźwięk dzwoneczka, którego często wieszało się nad drzwiami wejściowymi do kawiarni lub restauracji. Dzięki nim właściciel wiedział kiedy pojawił się nowy klient. 
- Możesz otworzyć oczy - poczułem ciepłe powietrze koło mojego ucha i przeszły mnie dreszcze. 
- Kiran! Ja cię proszę przestań tak rob...
   Zamurowało mnie gdy zobaczyłem wystrój tej niewielkiej kawiarenki. Stoliki były wyrzeźbione z drewna. Każdy był całkiem inny od poprzedniego. Krzesła wykonane własnoręcznie dodawały uroku temu miejscu. Ściany utrzymane w ciepłych brązowych barwach zostały pomieszane z odcieniami bieli. W rogu pomieszczenia stał niewielki blat, a za nim wysoki starszy mężczyzna. To miejsce rozluźniało mnie i czułem jak mój mózg się wycisza. Zapach kawy pomieszany z nutką mięty i czekolady rozpływał się w powietrzu. 
- Jak tu pięknie - wyszeptałem podchodząc do kominka, który stał pod ścianą ze zdjęciami. 
- Toby! - spojrzałem w stronę Kirana, który zwracał się do barmana. - Dla mnie i dla mojego nowego przyjaciela twoja najlepsza kawa i ciasto. 
- Jak kolega ma na imię? - przede mną wyrósł znikąd starszy mężczyzna. Wycierał ręce ścierką i przyglądał się mi z nieskrywaną ciekawością. 
- Elaj - odparłem bez skrępowania. 
- Miło mi cię poznać. Usiądźcie, a ja zaraz wszystko przyniosę.
   Kiwnąłem głową i usiadłem na ręcznie zdobionym drewnianym krześle. 
- I jak? Podoba się? - na przeciw mnie usadowił się Kiran i zaczął stukać palcami po stoliku. 
- Bardzo. To miejsce jest niezwykłe! Tylko dlaczego nikogo tu nie ma?
- Trudno powiedzieć. Toby nie lubi tłumów. Może dlatego. 
   Przede mną pojawiła się duża filiżanka świeżo parzonej kawy i ciasto podobne do szarlotki. To były najlepsze rzeczy jakie w życiu kiedykolwiek spróbowałem. Po zjedzeniu mimowolnie się oblizałem i westchnąłem. 
- To co jutro powtórka? - Kiran sugestywnie poruszył brwiami i wstał z krzesła. Podszedł do Starszego pana i dał mu do zwitek pieniędzy. Barman popatrzył to na mnie to na niego i oddał mu wszystkie banknoty do ręki. 
- Dziś na koszt firmy. Zapraszam was chłopcy ponownie.  
Podziękowaliśmy mężczyźnie i wyszliśmy na zewnątrz. 
- Zamykaj te twoje oczyska i śmigamy do mojego samochodu. Jest nie daleko. Podrzucę cię do domu. 
- Dzięki. Gdybym miał dotrzeć sam pewnie bym się zgubił lub pomylił przystanki - przyknąłem oczy i dałem się prowadzić. 
- W to nie wątpię! - zaśmiał się, a ja nawrzucałem mu kilka cienkich ripost. Z uśmiechem na ustach pomaszerowaliśmy do auta.
- Dzięki za wieczór. Pokazałeś mi kawał miasta! - powiedziałem nadal mając przymknięte oczy.
- Mogę cię o coś zapytać? - zauważyłem, że ton jego głosu zmienił się na poważniejszy. 
- Jasne. Pytaj. 
- Też jesteś gejem prawda?
   Pytanie zaskoczyło mnie tak, że na chwilę przystanąłem. Musiałem pozbierać myśli. Otworzyłem oczy i spojrzałem w stronę Kirana. Wpatrywał się we mnie bez cienia uśmiechu. Mimo to w jego oczach tańczyły zadziorne iskierki jakby się śmiał. Odetchnąłem i przybrałem na twarz sztuczny uśmiech. 
- Jak się domyśliłeś? - zapytałem wyprzedzając go o krok. 
- Jesteś zbyt wyluzowany w towarzystwie kumpla geja. Większość chroniła by swoje tyły! Na dodatek wyznanie Ethana prawie całkowicie cię obeszło. Wybacz, że jestem taki dociekliwy i tak dalej, ale po prostu chciałem się dowiedzieć czy tak dobrze znam się na ludziach jak mi się wydaje. 
- Na to wychodzi. Choć sam przed sobą przyznam, że nie jestem do końca pewny.
- Bi? 
- Nie, to nie to... Tak mi się wydaje. Wybacz nie chcę o tym gadać okej? Zapomnijmy. 
- Sorki, nie chciałem się wtrącać - powiedział Kiran doganiając mnie z pochyloną głową. - Wszyscy mówią, że mam niewypalony język.
- Nie wracaj do tego więcej dobrze? - naciskałem na niego. 
- Obiecuję - spojrzał na mnie podejrzliwie ale nic więcej nie powiedział na ten temat. 
   W samochodzie jechaliśmy już bez drażniących tematów. Po jakiś 15 minutach jazdy byliśmy już pod bramą domu Monthów. Podziękowałem jeszcze raz Kiranowi za przyjemny wieczór i ruszyłem do drzwi wejściowych. Na dworze już robiło się ciemno, jak to w połowie października. 
   Włożyłem kluczyki do drzwi i przekręciłem nimi. Usłyszałem cichy łoskot i przed moimi oczami pokazał się ganek. Zdjąłem buty i poluzowałem krawat, który powoli zaczął mi już doskwierać. Gdy wyszedłem z ganku pierwsze co zobaczyłem to nikłe światło dochodzące z salonu. Zerknąłem przez uchylone drzwi. Chloe siedziała ze swoim mężem i prawdopodobnie oglądali razem jakąś przyjemną komedię, bo co chwilę się śmiali. 
   Nagle poczułem jak mój brzuch się buntuje i wydaje z siebie głośne burczenie. Przestałem podglądać rodziców Ethana i skierowałem się w stronę kuchni. Jak się okazało nie tylko ja. 
   Przed drzwiami dosłownie wpadłem na Ethana uderzając głową w jego tors. Oczywiście nie włączyłem światła no bo po co? Przecież, nie chciałem przeszkadzać oglądającym. Teraz musiałem troche pocierpieć. 
- Elaj? Co ty się tak skradasz? - pomasowałem swój nos. 
- Właśnie wróciłem, chciałem wziąć coś na ząb jeśli to nie problem. 
   Wszedłem do kuchni i włączyłem w niej światło nadal rozmasowując boleśnie pulsujące miejsce. 
- Mocno przywaliłeś - poczułem jak Ethan chwyta mnie za brodę. Moje serce na początku stanęło, a później dosłownie dostało palpitacji. Cały się zarumieniłem. 
- Przeżyjesz. - odparł. - Ale chyba nie to ci teraz w głowie co?
Powiedział mrugając do mnie zadziornie i posyłając mi ten jego kpiący uśmieszek. Debil wiedział dlaczego spaliłem buraka. 
   Przez to jeszcze bardziej zlałem się rumieńcem, ale nie chciałem mu dać tej satysfakcji. Podchodząc do lodówki gdzie stał Ethan specjalnie otarłem się o wierzch jego dłoni swoją ręką. Poczułem jak przechodzą go lekkie dreszcze. Zerknął na mnie, a ja udając, że się nic nie wydarzyło chwyciłem jogurt i podszedłem do blatu. Oparłem się o niego i obserwowałem zmagania Ethana ze słoikiem ogórków. Nagle usłyszałem dosyć głośne wycie Piafa i uśmiechnąłem się do siebie. Wszystko układało się coraz lepiej.


Od lewej: ?, Elaj, Ethan, Kiran (Kto jest czwartą osobą hmm?> na pewno nie Caleb XD)

_______________________________________
Postanowiłam dziś walnąć kolejny rozdział niestety troszkę krótki :D Jako tako mam dużo zadań i tylko troszkę czasu ale obiecuję że kolejny rozdział pojawi się za kilka krótkich dni (dłuższy xD) :D 
O i mam do was 2 prośby:
1. Więcej opinii! ludzicha zrobiła się ogromna cisza. Trzeba to zmienić :D
2. Chciałabym was zachęcić do głosowania w ankiecie na mojego bloga:
asatorii.blogspot.com pod tym linkiem :D
Bardzo chciałabym wygrać! I mam dla was zachętę :D jeśli uda się nam wygrać, albo zdobyć drugie miejsce we wrześniu to będzie całkiem spory rozdzialik/bonusik :D ale taki na prawdę zajebisty xD 

3 komentarze:

  1. rozdział bardzo mi się podobał , już nie mogę się doczekać co będzie dalej
    sorki że się nie odezwałam ale nie miałam dostępu do neta
    pozdrawia Diuna

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie ma sprawy! Dziekuje za opinie i mam nadzieję, że nie zawiodę z nowym rozdziałem! :D

      Usuń
  2. Ach, jak ja mogłam skomentować dopiero teraz? Nieee *chwyta się za serce* Przepraszam. Heheszky
    Mało opinii? Mało? JA CI POD KAŻDYM ROZDZIAŁEM JEBIE TAKIE WYPRACOWANIE A TOBIE JESZCZE MAŁO!
    Ech, koniec tego Capsa, trochę kultury.

    Rozdział naprawdę w porządku, mimo swojej znikomej długości (XD) to był całkiem treściwy. Kiran jest taaaki sweet. I ma niezłego nosa do ludzi. A on wgl też jest gejem? Czy nie zawiodło mnie moje przeczucie? Oby nie ^-^

    Aaa, Elaj jest gejem, kyaaa. Ale czy to nie było przypadkiem powiedziane w pierwszym rozdziale..? Nie pamiętam...

    Głos oddany, nawet sprawdziłam czy nie znam żadnych innych blogów z tamtąd i powiem, że nie znam.

    Kto jest czwartą osobą? Nie wiem ;-; SMUTEG. Ale na pewno nie Caleb XD Obstawiam, że pisząc to pomyślałaś sobie konkretnie o mnie ^^. Achh, nienawiść do tego samego człowieka łączy ludzi :D

    Czekam na next, jak zawsze z resztą. Pozdrowionka i wenyyy (chyba sie przekonałam XD)

    OdpowiedzUsuń

Nessa Daere