Elaj
Leżałem na łóżku z jedną nogą zgiętą w kolanie i rękami
pod głową. Wpatrywałem się w kryształową lampę na suficie. Zimne powietrze wpływające przez otwarte okno owiewało mój odkryty brzuch i nogi przyprawiając mnie o gęsią skórkę.
- Głupku słuchasz mnie?! - poczułem jak coś ciężkiego kładzie się na moich biodrach wgniatając mnie w materac.
- Tak, tak - spuściłem wzrok na drobne ciało siedzące okrakiem na mnie.
- Kłamiesz! - krzyknęła czarnowłosa. - Pożałujesz tego smrodzie!
Przez chwilę nic się nie działo, póki nie poczułem jak obrywam ogromną poduszką.
- Ej nie zapędzaj się! - powiedziałem z szerokim uśmiechem. - Sama tego chciałaś.
Chwyciłem zdezorientowaną dziewczynę i zrzuciłem z siebie. Nim zrozumiała co się święci uderzyłem puchową poduszką w jej pusty łeb.
- Bachor - odparła śmiejąc się i poprawiając poczochrane włosy wyglądające jak po przejściu czegoś więcej niż tornada.
- Elaj, Mirai! zrobiłam kanapki, chcecie? - spojrzeliśmy po sobie i zerwaliśmy się oboje jak poparzeni z łóżka. W tym samym momencie dopadliśmy drzwi i przepychając się wzajemnie wybiegliśmy z pokoju.
- Pierwsza! - krzyknęła Mirai będąc dosłownie o sekundę szybciej w salonie niż ja. - Cienias.
- Jak dzieci - powiedziała moja mama wchodząc do pokoju gościnnego i stawiając przed nami na stole górę kanapek.
- To ona zaczęła - odparłem, a dziewczyny wraz ze mną zaczęły się śmiać.
- Dobra, dobra - powiedziała moja przyjaciółka siadając na sofie i wsuwając do ust pomidora. - Która godzina?
Spojrzałem przez otwarte drzwi na zegar stojący na półce w przedpokoju.
- 23.
- Czyli samolot masz za 5 godzin? - kiwnąłem głową.
- Będziesz za mną tęsknić? - zapytałem śmiejąc się pod nosem. - Czy może raczej za znęcaniem się nade mną?
Spojrzała na mnie i wywróciła oczami.
- Tak czy siak ode mnie się nie uwolnisz - powiedziała uśmiechnięta i zjadła ostatnią kanapkę.
- Wybaczcie, że przerwę tę waszą dyskusję - spojrzała na nas moja mama. - Ale kto cię ma odebrać z tego lotniska w Stanach?
- Ethan - odparłem jednym słowem. - Pani Month dzwoniła i mówiła, że nie da rady dlatego wyśle syna.
- Rozumiem i proszę cię - zgromiła mnie wzrokiem. - To, że jedziesz tam na staż to nie znaczy, że masz sprawiać im kłopoty! Monthowie to miła rodzina, ale każdy ma limit.
- Nie musisz powtarzać drugi raz.
- Nooo... a co do tego Ethana - zwróciła się Mirai do mojej mamy. - Przystojny?
- Mirai?!? - spojrzałem na nią ze złością.
- Bardzo - uśmiechnęła się moja rodzicielka.
- Mamo! Jestem tu, możecie przestać?
- Nie, czemu? - odparły chórkiem wybuchając przy tym śmiechem. - No już nie udawaj! Nie widzieliście się 10 lat na pewno jesteś ciekaw jaki jest teraz. - powiedziała moja mama.
- Ale nie w "ten" sposób - zrobiłem palcami cudzysłów w powietrzu, prychnąłem. - Kobiety.
- Geje - prychnęła Mirai.
- Ty mała... Jak ja cię zaraz...
- Bez rękoczynów proszę - w drzwiach stanął mój ojczym z zakupami. - Hej kochanie - pochylił się nad moją mamą i pocałował ją w czoło.
- Hej.
- Cześć Sebastian - powiedziała Mirai.
- Cześć Smarkulo.
- Ej - warknęła dziewczyna z ledwo ukrywanym chichotem.
- A ty - wskazał na mnie oskarżycielsko. - Do wyra. Ja cię z łóżka o 2 siłą ściągać nie będę!
- Dobra, się robi - wstałem i podszedłem do Mirai - Dziś ty śpisz na podłodze!
Chwyciłem zaskoczoną dziewczynę za nogi i zarzuciłem sobie na plecy jak worek ziemniaków. Pobiegłem do swojej sypialni zostawiając pozostałych członków rodziny w salonie.
- No chyba śnisz - warknęła. Wyrwała się z mojego uścisku, lądując na łóżku. Czarne kręcone włosy ułożyły się wokół jej głowy jak aureola, gdy opadła twarzą na poduszkę. - Jak ja ci zazdroszczę, też chcę mieć staż w Stanach! Ale weźmiesz mnie na zakupy jak przyjadę? - powiedziała głosem tłumionym przez poduchę.
- Jeśli za twoje pieniądze to nie ma sprawy - opadłem na śpiwór leżący na podłodze.
- Wiesz Elaj, fajnie, że ci się udało - odwróciła się twarzą do mnie. - Jako twoja najlepsza przyjaciółka... jestem z tobą więc, wiesz jak coś to... no wiesz.
Zazwyczaj wystarczyły nam drobne gesty i masa śmiechu. Ale w takich sytuacjach dziękowałem wszystkiemu czemu mogłem za taką przyjaciółkę.
- Branoc - odparłem i zgasiłem światło. - Obudź mnie.
- No chyba śnisz! - mimowolnie zasnąłem z uśmiechem na ustach.
__________________________________________
Dziękuje za przeczytanie tego rozdziału. To moje pierwsze opowiadanie yaoi więc proszę o masę opinii xD wasza nowa mistrzyni Asatorii :D
Witam~
OdpowiedzUsuńMiło mi pisać ten pierwszy komentarz. Znalazłam twojego bloga w katalogu Euforia i od razu zaciekawił mnie opis tego opowiadania. KOCHAM KARTY <3
Mimo, że jak na razie są tylko 2 rozdziały (w tym prolog) to bardzo mnie zaciekawiły. Jak na razie nie mam za dużego pola do popisu w kwestii krytyki, ale to zawsze może się zmienić XD
Lubię jak ktoś przykłada się do swoich prac, wszystko jest tak jak być powinno. Chodzi mi tu o, np. poprawność ortograficzną. Strasznie jest czytać coś co jest nie dość że napisane z błędami, to jeszcze brzmi tak jakoś dziwnie. Tutaj nie ma czegoś takiego, co bardzo mnie cieszy. Nie rozumiem tylko, po co na samym początku jest ten napis Elaj. Żeby podkreślić czyja to perspektywa? Jak dla mnie to troszeczkę bez sensu, przecież wynika to z kontekstu. A może w następnych rozdziałach tak zamieszasz, że bez tego się nie połapię? :D Zobaczymy...
No nie wiem czy zostaniesz moją mistrzynią, ale bardzo mi się podoba- głównie opis, bo jak pisałam, po tym 1 rozdziale nie mam zbytnio nic do powiedzenia.
Zapraszam również do siebie, może tobie spodoba się nasze opowiadanie?
Pozdrawiam~
Bardzo dziękuje za opinie i chętnie zobacze wasze opowiadanie :)
UsuńPozdrawiam!
Na razie to początek i ciężko cokolwiek powiedzieć, ale z opisu wygląda zachęcająco :D Ogólnie przypadł mi do gustu twój sposób pisania, więc nie jest źle ;-)
OdpowiedzUsuńDlatego życzę dużo weny, mnóstwo pozytywnej energii i wszystkiego co potrzebne do pisania, Czekam na next!
Nawet nie wiesz jak mi się miło na serduchu zrobiło! Dziękuje :)
UsuńBardzo fajny rozdział
OdpowiedzUsuń