niedziela, 6 września 2015

"Detektyw... albo i nie" - Rozdział 5

   (Hej wszystkim! Przepraszam, że tak długo ale mam dobre wyjaśnienia!!! ;D
1. Rozdział jest całkiem długi (jak dla mnie xD) i mam nadzieje, że całkowicie zrozumiały!!!
2. Nienawidzę szkoły... To nie jest normalne by wstawać o 5:30 i być w szkole do 17:30! Nie mam ani czasu dla siebie ani nawet czasu by oderwać się od nauki! To przesada, myślą, że jak narzucą nam milion obowiązkowych kółek to będziemy wykuci na blachę! Grrrrr... zagryzę ich wszystkich!!! *oddycha jak maratończyk po biegu albo wściekły byk* dobra... uffff.... już mi lepiej... także zapraszam na rozdział! :D szkoło... GIŃ!!! 
Nawiasem mówiąc proszę o komentarze! ;) I dziękuje za poprzednie! Zapraszam jeszcze na aska, który jest w informacjach po prawej stronie :D Możecie zadawać pytania mnie, jak i bohaterom opowiadania!

- Chłopak? - zapytałem kompletnie zbity z tropu.
   Jak to, on był gejem?! Przez myśli przechodziło mi tysiące dziwnych pomysłów i teorii. Dałem sobie mentalnego kopniaka i uśmiechnąłem się sztucznie.
- Tak, jesteśmy parą od 2 miesięcy - powiedział Ethan, chwytając nieśmiałego chłopaka, o mysioszarych włosach, za rękę.
   Czułem, że powinienem coś powiedzieć... ale co? Nagle dowiadujesz się, że twój kumpel z dzieciństwa jest homo. I niby co pierwsze przychodzi ci na myśl? No, na pewno nie: "Jak się cieszę!".
   Chyba najgorsze w życiu są właśnie takie momenty. Kiedy nawet wygadany człowiek nie wie co powiedzieć.
- To co, my tu gadu gadu, a film się sam nie obejrzy! - w tym momencie Kiran był po prostu moim bohaterem. W tak prosty sposób pozbył się tej nieprzyjemnej atmosfery i niezręcznej ciszy, która trwała niemiłosiernie długo.
- Okej, tylko pójdę po popcorn - odparł Ethan uśmiechając się i przyciągając bliżej siebie Caleba. No proszę! Bez takich czułości przy ludziach!
- Ja pójdę po niego z Elajem, a wy się rozłóżcie i włączcie film - powiedział Kiran wytrzymując piorunujący wzrok Ethana. W tej chwili chyba tylko Caleb był nieświadom tej dziwnej atmosfery w około. Spiąłem się.
- Jasne, chodź! - odparłem i ruszyłem przed siebie. 
   Nie musiałem się odwracać by mieć pewność, że za mną poszedł. Stare, spróchniałe schody dawały mi jasno znać, że nie idę sam.
- Sory za tę szopkę... - usłyszałem za sobą szept, w którym ewidentnie było słychać rozczarowanie. - Ten przydupas się przypałętał. To miał być miły wieczór przy piwsku i oczywiście, coś musiało pójść nie tak. Gdybym go nie przyprowadził pewnie spędzilibyśmy ten wieczór w lepszej atmosferze.
- Kieran za bardzo się przejmujesz. Nie powiem, TO mnie trochę zaskoczyło, ale to chyba nic dziwnego.
- Kiran - poprawił mnie. - Czyli tobie to wszystko nie przeszkadza? - kiwnąłem głową. - Zabawne. Ten głąb na górze miał w jednym  rację. Jesteś bardziej wyluzowany niż się można po tobie spodziewać. Lubie cię!
   Zrównał się ze mną krokiem i szturchnął w ramię ukazując przy tym szereg śnieżnobiałych zębów.
- Na prawdę? Chyba podziękuje tej przyjaźni - spojrzałem na niego z uśmiechem i przyśpieszyłem kroku.
- Ej! Elaj żartowałeś prawda? Elajjjj!
   Na razie wszyscy byli tacy radośni. Pełni tej dziecinnej otwartości. Może Ameryka nie była taka zła? 

*** 

   Załatwiliśmy z Kiranem popcorn przy okazji wysypując połowę zawartości szafek. Oh... Pani Month będzie miała trochę roboty.
   Podczas naszej "podróży" pomiędzy kuchnią, a salonem bez przerwy rozmawialiśmy na błahe tematy co chwilę śmiejąc się pod nosem. Gdy weszliśmy do pokoju gościnnego, Ethan i Caleb siedzieli osobno, co było dla mnie trochę nie na miejscu. Mimo wszystko nie przejąłem się tym zbytnio. Niech robią co chcą, to ich sprawy.
- Co oglądamy? - zapytał Kiran klepiąc miejsce koło siebie i patrząc w moją stronę sugestywnie. - horror czy przygodówkę?
- Wolę horror - powiedziałem siadając na miejscu wskazanym przez mojego nowego znajomego. - No chyba, że nie ma żadnych dobrych.
- Jest Oculus, Szubienica i... Lśnienie - odparł Ethan zerkając to na mnie to na Kirana, który odsunął się trochę ode mnie by mieć więcej miejsca.
- Lśnienie - odpowiedzieliśmy jednogłośnie. Wsunąłem sobie do ust kilka chmurek popcornu i zapatrzyłem się w ekran oglądając ze skupieniem rozpoczynający się horror.
   Choć Lśnienie, oglądałem już nie jeden raz, to mroczny klimat i napięcie występujące w tym filmie wcale nie traciły na sile. Niestety nie wytrzymałem nawet do połowy filmu.
Przysnąłem.
   Ciężko było utrzymać otwarte oczy, gdy powieki tak ciążyły. Wiem co myślicie. Ja nic nie robię, tylko śpię! To nie prawda. Po prostu stres wypruł ze mnie całą energię. Niespokojne drzemki w samolocie i samochodzie też nie pomogły mi w nabraniu sił.
   Dlatego zasnąłem właśnie w takim momencie. Co jakiś czas w pół śnie słyszałem krzyki i ciche komentarze do filmu wychodzące na zmianę z ust Kirana i Ethana.
   W pewnej chwili ogarnęła mnie kompletna pustka i cisza. Poczułem jak całe moje ciało odpręża się, a mój umysł całkowicie uspokaja burzę myśli.
   Obudziłem się akurat na napisy końcowe. Było mi nieprzyjemnie zimno. Podniosłem się do siadu i z półprzymkniętymi oczami spojrzałem po znajomych, których też zmorzył sen.
   Uśmiechnąłem się i jak najciszej podszedłem do Ethana, który jakimś cudem znalazł się na podłodze. Bezceremonialnie szturchnąłem go gołą stopą w udo.
   Szybko się rozbudził i spojrzał na mnie. Kilka sekund zajęło mu dojście do siebie. Zanim co kol wiek zdążył z siebie wydusić powstrzymałem go ruchem dłoni wskazując pozostałych śpiochów.
- Wyłącz to ustrojstwo - powiedziałem przykucając koło niego. - Gdzie masz koce?
Wskazał palcem szafkę znajdującą się kilka kroków od nas. Doczołgałem się do niej i wyciągnąłem dwa pledy. W tym samym czasie Ethan wyłączył DVD i zbliżył się do mnie. Wyjął mi z ręki jeden z koców i podszedł do Caleba. Przykrył go i ucałował w czoło. Poczułem nutkę zazdrości. Jednak jak szybko się pojawiła tak szybko zniknęła.
   Przed wyjściem z pokoju zgasiliśmy jeszcze światło i przymknęliśmy drzwi. Ziewnąłem i potykając się o własne nogi, nie do końca wszystkiego świadom, podążyłem do sypialni. Co jakiś czas słysząc kroki mojego towarzysza.
   Gdy tylko znalazłem się w sypialni ubrałem na siebie bokserki i koszule nocną. Bez choćby cichego "dobranoc" zagrzebałem się pod kołdrą i przycisnąłem twarz do puchowej poduszki. 

*** 

- Elaj wstawaj, śniadanie - usłyszałem przyjemny głos, który wydawał się bardzo odległy.
   Z głośnym ziewnięciem otworzyłem oczy i zobaczyłem nad sobą Panią Month, która trzymała rękę na moim ramieniu.
- Jest już 8 godzina, o 9 jedziecie do biura - pokiwałem głową i przeczesałem włosy palcami. Uśmiechnęła się i wyszła z pomieszczenia.
  Jeszcze kilka razy przewróciłem się z boku na bok. Gdy już miałem plan wstać w progu mojej sypialni pojawił się Ethan. Chwilę stał w miejscu, aż wreszcie podszedł i przycupnął w rogu mojego łóżka.
- Caleb i Kiran już poszli? - zapytałem wreszcie wstając z łóżka i szukając po torbie ubrań. Trzeba je będzie wreszcie poukładać w szafie.
- Tak jakieś pół godziny temu, Kiran kazał cię pozdrowić i przekazać, że złapie cię po pracy - powiedział z ledwo zauważalnym grymasem niezadowolenia na twarzy.
  Uśmiechnąłem się i powędrowałem do łazienki. Zatrzymałem się na progu.
- Elaj nie chcę tego wywlekać, ale... na prawdę nie masz nic przeciwko? Wiesz... bo... - zerknąłem na niego z ukosa i miałem szczerą ochotę się roześmiać.
- Powiem tak. Trochę mnie tym zaskoczyłeś, ale nie rozumiem co miałbym mieć przeciwko? To twoje życie.
 Przymknąłem drzwi i ostatnie co zobaczyłem to szeroki uśmiech na jego ustach. Gdy wyszedłem z łazienki Ethana już nie było. Za nim zszedłem na śniadanie przyjrzałem się jeszcze sobie w lustrze. Ciemne dżinsowe spodnie z białą koszulą i krawatem. No nie powiem, wyglądałem całkiem przyzwoicie.
  Swoje włosy zostawiłem w artystycznym nie ładzie i zszedłem po schodach do kuchni.
   Pani Month z prędkością błyskawicy uwijała się z robieniem kanapek. Oprócz niej przy kredensie stał mężczyzna w średnim wieku ubrany w garnitur. Gdy zobaczył mnie w drzwiach uśmiechnął się i stanął prosto.
- Hej Elaj, jak tam przygotowany na pierwszy dzień pracy? - jego rysy twarzy w ogóle się nie zmieniły, do tego te szare oczy jak u Ethana. Były zdecydowanie dziedziczne.
- Myślę, że tak - odparłem z zakłopotaniem. - Dam z siebie wszystko.
   Spojrzał na mnie tym swoim przyjaznym wzrokiem i schował kanapki do torby.
- Bądź za 15 min przy samochodzie. 
  Kiwnąłem głową i zabrałem się za jedzenie. 

*** 

- Zasady są proste - kierowca zerknął na mnie i z powrotem zwrócił swój wzrok na drogę. - W pracy jestem twoim szefem. Więc zwracaj się tak do mnie. Do twoich zadań przede wszystkim należy prosta papierkowa robota i praca sekretarza. To chyba wszystko. Dzisiaj możesz iść do domu zaraz po szkoleniu.
- Rozumiem. Mogę jeszcze o coś zapytać?
- Nie ma sprawy, mów o co chodzi?
- Ilu jest pracowników i... to jakiś problem jak wrócę dziś później do domu?
- Jest 26 pracowników, dwóch znasz mnie i Ethana. A co do drugiego, nie ma sprawy, tylko jak będziesz wychodzić, daj czasem jakiś znak życia, bo inaczej Chloe będzie się zamartwiać.
  Zatrzymał samochód w centrum miasta przy na prawdę sporym wieżowcu.
- Tak jest szefie! - powiedziałem i wysiadłem z auta zamykając za sobą drzwi.
- Ja mam jeszcze coś do załatwienia. W holu powinien czekać na ciebie Ethan. Powodzenia!
- Dziękuje i mam nadzieję, że nie zawiodę.
   Wszedłem pewnym krokiem do budynku. W progu minęła mnie dwójka ludzi posyłająca mi krzywe uśmiechy. Zawahałem się, ale zaraz zdobyłem w sobie siły i luźnym krokiem podszedłem do małej recepcji. Przy komputerze siedziała niska kobieta z uprzejmym uśmiechem.
- W czym mogę pomóc? - zapytała i w klikała coś na klawiaturze.
- Ekhem... nazywam się Elaj Sea i dostałem się tu na staż. Miał tu na mnie czekać Ethan Month, widziała go pani?
   Kobieta uśmiechnęła się jeszcze szerzej i wstała od komputera.
- Miło mi - powiedziała i podała mi rękę. Uścisnąłem ją odruchowo. Mogła być nie wiele starsza ode mnie. - Od dziś będziemy pracować razem. Ethan powiedział mi, że przyjdziesz, i że powinnam cię trochę oprowadzić i pod uczyć. Jemu wypadła jakaś wizyta. Mam nadzieję, ze nie masz nic przeciwko.
- Nie w żadnym wypadku. Miło mi cię poznać...
- Mów mi Marta. Okej zacznijmy od podstaw.
   Z moją nową znajomą spędziłem kilka przyjemnych godzin. Nauczyła mnie jak obsługiwać wszystkie maszyny w tym budynku. Przedstawiła mnie również dyrektorom poszczególnych działów.    Rozpoczynając na dziale prostych śledztw, a kończąc na zagadkach kryminalnych. Ten ostatni zainteresował mnie najbardziej.
  Gdy razem z moją nową znajomą wreszcie znaleźliśmy się z powrotem przy recepcji, przysiadłem na pierwszym lepszym fotelu.
- Ale jestem zmęczony - jęknąłem i usłyszałem cichy chichot.
- Proszę - spojrzałem na Martę, która trzymała w ręce filiżankę kawy.
- Dziękuje! - uśmiechnęła się do mnie i podeszła do komputera na recepcji.
   Przymknąłem oczy i rozluźniłem się. Nagle poczułem ciepły oddech tuż przy moim uchu. Krzyknąłem i prawie wylałem kawę.
Stał przede mną Kiran z zawadiackim uśmiechem.
- No wiesz co? Żadna dziewczyna nie reagowała na mnie jeszcze takim krzykiem... mile połechtałeś moje ego!
- Kiran ty cholerny... Znamy się jeden dzień, a irytujesz mnie jakbym znał cię przynajmniej od roku! - roześmiał się szczerze i poprawił mi tym samym humor, o dziwo przyśpieszając jeszcze bardziej bicie mojego serca, jeśli to w ogóle było możliwe.
- Zarumieniłeś się! - powiedział głośno, podchodząc do mnie i poprawiając mi krawat. - Do twarzy ci!
- Przymknij się już!
- Dobra, dobra kradnę cię na ciacho! Marta kiedy kończy pracę? - krzyknął Kiran w stronę młodej recepcjonistki.
- Już skończył - odparła i rzuciła czymś w naszą stronę. Kluczami. - Ethan kazał przekazać - kiwnąłem głową i spojrzałem na szeroko uśmiechniętego Kirana.
- To co poznamy się lepiej? - zapytał mnie i wyciągnął do mnie rękę w geście żółwika. 

Elaj <3

Się rumieni <3 ciekawe przez kogo.. :D

A z kim się tu obściskujemy? :D

Kiran <3
Ethan a co tu się wyprawia z Elajem???!! :D

Zaspani...ahh tak powinien wyglądać każdy poranek :D

   
   

4 komentarze:

  1. Zawsze robię taki jeden głupi błąd i jak chcę otworzyć poprzedni rozdział i coś sobie przypomnieć to trace pisany komentarz...

    Więc jeszcze raz to samo:

    Kyaaa <3 Obrazki takie śliczne *-* SHIZAYA LOVE!
    Ja dziękuję, że ty dziękujesz za komentarze, bo mogę XD
    W pewnym sensie cię rozumiem, bo jak rano wstaję 6;40 i do 16;10 w szkole to masakra. A jeszcze na dodatek w tym roku, doszłam do wniosku, że co mi tam i zapisałam się na dodatkowe lekcje biologii (nie mam biologii). Jestem taka ambitna i zdam rozszerzoną maturę z chemii i z biologii, bo mogę...

    Dobra, koniec narzekania, teraz co do rozdziału:
    Serio wyszedł dłuższy, chociaż pewnie gdybyś nie napisała tego na początku to bym nie zauważyła. Taka długość jest optymalna, a nawet jeśli nie to obrazki to rekompensują.
    Gratuluję, udało ci się przekonać mnie co do Kirana, nawet go polubiłam, ale jak coś to wiedz że jestem zawsze przygotowana *chowa swoją łopatę za plecami, żeby nikt nie widział* Uhuhu, czy ktoś przypadkiem nam się tutaj nie pokłócił? Głupi Caleb...

    Dobrze zrozumiałam, że kierowcą jest tata Ethana, pan Month? Polubiłam nawet trochę Martę, ale nie uważasz, że jej imię jest takie, no nie wiem... mało amerykańskie? Jak dla mnie lepiej brzmiało by np. Martha. Wiem, literówka, czy tam jedna litera, ale czepiam się szczegółów... Tak już mam.

    Kiran ewidentnie go podrywał. I też nie lubi Caleba XD Ale ewidentnie go podrywał :D Ciekawe się relacje między chłopakami układają. Powiem ci, że ja to widzę tak: Ethan jest z Calebem (grrr) ale jest jednocześnie trochę zazdrosny o Elaja, bo zauważył że Kiran na niego leci. Kiran leci na Elaja, co jemu samo w sobie nie przeszkadza, jednak jest trochę zazdrosny o Ethana... Skomplikowane te związki, cała miłość XD

    Ale jedno mnie zastanawia. KOGO TY SHIPUJESZ! Mam na myśli tak domyślnie. Bo po tych obrazkach to nie wiem. Na jednym jest Shizaya (tak full wypas i w ogóle) ale na przykład, na tym trzecim od góry jest, na pewno Elaj, ale ten drugi wygląda bardziej jak Kiran, a nie Ethan... Sprawdziłam specjalnie, Kiran ma ciemne włosy takie jak ten na obrazku. Jak dla mnie to mógłby się zabawić trochę z Kiranem, Ethan na pewno byłby zazdrosny :D Jak se znalazł takiego frajera to teraz ma huehuehue... No i happyendzik i dużo kart. Taaak, to by było fajnie... Nie słuchaj mnie, zrób mi niespodziewankę :P

    Serdecznie zapraszam, dodatek specjalny z okazji miesięcznicy bloga dodany, nic tylko czytać. I komentować, rzecz jasna :D O i przypomniałam sobie coś co już od dawna miałam ci napisać. Te całe "Archiwum bloga" nie jest do końca praktyczne. No bo jak kiedyś tam dobijesz np. 30 rozdziałów a ja będę chciała znaleźć konkretnie ten, to przecież nie będę pamiętać, że wstawiłaś go akurat we wrześniu, cnie? Ale to tak tylko moja luźna opinia.

    Jeszcze raz wszystko podsumowując:
    Rozdział super, ciągle nie lubimy Caleba, szkoła zuo, wbijaj do nas i gorące pozdrowienia ode mnie. O, a na aska raczej nie wbiję, bo gardzę askiem. Ale dobra nie ważne.

    Bajooo~

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To ja może odpowiem xD
      1. Spis rozdziałów jest w podstronie My lost City xD
      2. A bo marta jest polką! (Jeszcze tego nie wiesz)
      3. Tak, Kiran go podrywał... ale jak go nie lubić?
      4. Tak, głupi Caleb, spokojnie ja sama się go musze pozbyć xD
      5. Karty będą prawdopodobnie już za dwa rozdziały ;)
      6. Ja tam różnie shipuje... ale już wiem z kim Elaj powinnien być i będzie no chyba, że mi gdzieś ten chłopczyna skoczy na bok, bo on taki nieprzewidywalny, i plany się zmienią xD

      Usuń
  2. 54 years old Environmental Tech Cale Hucks, hailing from Trout Lake enjoys watching movies like Godzilla and Pottery. Took a trip to Hoi An Ancient Town and drives a Ferrari 275 GTB/C Speciale. mozna zajrzec tutaj

    OdpowiedzUsuń

Nessa Daere